Kiedy byłam mała, bałam się wieczorów. Tego momentu kiedy już nie był to dzień, ale jeszcze nie noc. Nie było słońca ani księżyca, świat się zatrzymywał. W krainie czarów pachniał wtedy dym z kominów, jeśli to była jesień. Jeśli wiosna- kwitnące drzewa. Latem pachniało rozgrzanym pyłem podwórka, a zimą śniegiem, choć to niby tylko woda. Nieprawda.
Bałam się tej nieuchronności nadchodzącej ciemności, nocy. Pamiętam doskonale.
Teraz boję się siebie.
czwartek, 23 maja 2013
czwartek, 21 marca 2013
wzwyż
to się wszystko dzieje. marzenia się spełniają. mijają dni, tygodnie, miesiące i z każdym kolejnym jest coraz lepiej. czasem ciężej- czasem lżej, czasem trudniej- czasem łatwiej. zawsze piękniej.
"tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom
bądźmy jak stare wróble
które stracha się nie boją"
sobota, 13 października 2012
here it is
No i przyszła. Jesień z mroźnymi porankami, powietrzem przeszywającym kilka warstw bluzeczek, bluzek, swetrów, sweterków. Ale chyba nie do końca taka, na jaką czekałam. Przyszła trochę zbyt samotna, trochę zbyt daleka, trochę zbyt "niewierząca".
Ale może to tylko ja nie potrafię wskoczyć na dobry tor.
Próbuję.
Ale może to tylko ja nie potrafię wskoczyć na dobry tor.
Próbuję.
piątek, 21 września 2012
leaves, fall!
Przychodzi taki moment każdej jesieni, że ma się ochotę na smutne piosenki, herbatę bardziej niż zwykle gorącą, mgliste spacery i papierosy. Na chwile dla siebie, takie na smutno. Na najsmutniej.
I to jest to, co w jesieni najlepsze. To jest to, co sprawia, że staje się ulubioną porą roku. To jest to, dzięki czemu co roku na nią czekam. I lubuję się dreszczykiem poczucia, że oto wreszcie przyszła.
Jak się nazywa przypadłość, w której odnajduje się przyjemność w smutku?
może to ten deszcz,
może przez tę mgłę
piątek, 3 sierpnia 2012
pachnie, smakuje
Myślisz sobie- makaron aglio e olio będzie strzałem w dziesiątkę. Nic prostszego. Idziesz do najbliższego kiosku warzywnego i brakującą papryczkę pepperoni dostajesz za darmo od sprzedawcy. Wracając do domu czujesz na parterze gotujący się bób, na pierwszym piętrze wspaniale pachnący kapuśniak.
I wyjeżdżaj tu człowieku w świat, kiedy takie codzienne cuda na wyciągnięcie ręki.
Spokój prawie naprawdę spokojny.
I wyjeżdżaj tu człowieku w świat, kiedy takie codzienne cuda na wyciągnięcie ręki.
Spokój prawie naprawdę spokojny.
czwartek, 15 marca 2012
żeby było na co wyjść
Oswoiłam utarty tor pracy, tryb działania bez myślenia. Nie do końca BEZ, ale próbuję patrzeć tylko do przodu. Czasem mam poczucie, że to syzyfowa praca, ale może to jedyne wyjście?
Staram się nie angażować emocji.
"niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie"
Mam dużo siły swojej i otrzymywanej każdego dnia, tej dużo więcej. Razem musi wystarczyć, żeby zdziałać cuda. Wystarczy.
Staram się nie angażować emocji.
"niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie"
Mam dużo siły swojej i otrzymywanej każdego dnia, tej dużo więcej. Razem musi wystarczyć, żeby zdziałać cuda. Wystarczy.
sobota, 25 lutego 2012
grave e mesto
Nie pamiętam kiedy było tak. Dawno, to już chyba kilka lat minęło odkąd ostatni raz tak naprawdę, najbardziej na serio pytałam siebie, czy się nadaję. Czy to, co robię, jest w ogóle czegokolwiek warte. Nie jest łatwo zadawać takie pytania, jeszcze trudniej odpowiadać. Bo największy kryzys może i minie, ale tego, co za każdym razem odkłada się gdzieś tam, w środku, głęboko, tego nie da się pozbyć. Zapomnieć na sto i więcej procent. Można tylko liczyć, że nie da o sobie znać zbyt szybko, że da czas na odbudowanie samooceny, wiary w sens.
Więc liczę.
Więc liczę.
wtorek, 17 stycznia 2012
kolejna szalona herbata
bezsilność w obliczu systemu? brzmi strasznie. z jednej strony beznadziejnie i przytłaczająco, z drugiej- jak przesadnie gorzki slogan. najgorsze, że to stan faktyczny, realia. bolesna dosłowność.
ciężko ciągle odnajdywać dobre strony. ciężko patrzeć cały czas oczami "tej drugiej strony", żeby próbować zrozumieć.
ciężko jest lecieć z podciętymi skrzydłami.
wtorek, 20 grudnia 2011
pora wracać
Dawno już nie było takiego przesilenia. Bezsilność, rozżalenie, apatia. "Będzie lepiej" nawet nie jakoś nieprzekonujące. Trochę na nie zobojętniałam. Zmęczyłam się.
czwartek, 1 września 2011
najlepszy
Coraz pełniej, coraz lepiej, coraz szczęśliwiej.
Długo wyczekiwany wrzesień już zawitał w nasze progi. Odliczanie przybiera formę już najprzyjemniejszą- tygodnie zamieniliśmy na dni, dni zamieniamy na godziny.
Taka pewność, kiedy moje drugie imię od niepamiętnych czasów brzmi ,,nie wiem", przyprawia o zawrót głowy. Pewność, że znam już najlepszą rzecz, jaka ma spotkać mnie w życiu.
Spotyka mnie codziennie. Codziennie pełniej, codziennie lepiej, codziennie szczęśliwiej.
,,let me come home
home is wherever i'm with you"
Subskrybuj:
Posty (Atom)