czwartek, 28 stycznia 2010

hę?


yyy


także tego.


karuzela.


wtorek, 19 stycznia 2010

o pomoc.



Już się zmierzka, nadchodzi noc.

Poprośmy Boga o pomoc,
aby On naszym stróżem był,
od złych czartów nas bronił,
którzy najwięcej w ciemności
używają swej chytrości.



Bo kogo prosić.


sobota, 16 stycznia 2010

sukcesy, porażki, and all that jazz.

Brak czasu na bycie ze sobą. Ze sobą nawzajem i z samym sobą. Spotkania pozornie zabawne wyciskają piętno na długi czas, zasiewają ziarno niepewności.
Prawdopodobnie nie zdaję sobie nawet sprawy, jak wiele dzieje się teraz w moim życiu. Niesamowity czas, niesamowite miejsca, niesamowite uczucia. Uczenie się życia na gorąco. Nie wszystko złoto, co się świeci, nie wszystko gówno, co śmierdzi.
A to dopiero początek. Byle odnaleźć siebie i umieć w sobie wytrwać.


Nie wolno dojść do wniosku, że jest się autorytetem w każdej dziedzinie. To porażka. Trzeba dojść do wniosku, że jest się człowiekiem. To sukces. Jeśli przy okazji odkryje się, że ten człowiek jest naprawdę mądry, mamy sukces na skale światową.

sobota, 2 stycznia 2010

zawsze- nie zawsze.


Zawsze, kiedy kończy się taki dzień, myślę sobie- "Boże, dziękuję Ci, że tak." Bo w takie wieczory całą sobą oddycham jednym zdaniem, tym które mówi, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Mantra?


Łzy płynące tak łatwo, jak jeszcze nigdy, ten niezawodny znak, że jest tak blisko, jak jeszcze nigdy.

Odkrywanie w sobie uwarunkowań genetycznych, tak przerażających w swoim stopniu trudności zmian.

Rodzące smutek bezsensowne porównania, i tak przecież nieuniknione.

Upragnione chwile samotności, odwieczna tęsknota.

Niepewność w pewności. Radość w bólu. Dążenie w stagnacji. Niemoc w tworzeniu.

Najgłębsze pragnienie zmiany swojego życia, stopniowo, krok po kroku. Tęsknota za silną wolą, kiedy jak powietrza potrzeba własnego rozwoju, tego dla siebie, w sobie, ze sobą.

I te marzenia, które - mam nadzieję - tylko zdają się być tak nierealne. Z dużym naciskiem na "mam nadzieję".



nie zawsze jest mi ze sobą dobrze.