poniedziałek, 21 lutego 2011

again


nogi z ołowiu, zatrzaśnięte bloki startowe.

trzeba powiewu wiatru, świeżości wiosny, słońca, długich dni i długich nocy.
wykorzystanych.


wiem, że czasami po prostu tak jest. wiem, że to jeden krok, aby z tego wyjść. wiem, ale za każdym razem tak samo ciężko to znieść. za każdym razem, mimo świadomości, że ani to raz pierwszy, ani to ostatni. smutna świadomość. a może szansa do wykorzystania? ,,dalej wzwyż i dalej wgłąb'', kiedyś tak to brzmiało. dzisiaj? ,,pozwól sobie na działanie''.

start?


wtorek, 1 lutego 2011

yoga w głowie, luty w kalendarzu, good.

brak czasu, nerwy, irytacja, strach, ciężkie przemyślenia, długie rozmowy, brak rozmów, dezorganizacja, ludzka głupota, moja głupota, niepewność, bieg, marazm, nadmiar pracy, brak pracy, niechęć, apatyczne zatrzymania świadomości, niemoc, ofensywa, defensywa, stop.

niespodziewanie nadchodzi spokój. nie wiadomo skąd, nie wiadomo na jak długo. oby zatrzymał się na chwilę.
piękne plany, piękne chęci, nawet nie a ż t a k nierealne, jak czasem bywają.
już odzywa się głos Gór, głos Ludzi, za którymi się tęskni, głos najmilszego rodzaju Samotności, głos spokojnego i Pewnego czasu, który tak już blisko. i wszystkie te głosy coraz wyraźniejsze, i ja coraz bardziej ich nasłuchuję. już czas. jeszcze chwila, już czas.


a głos własnej wartości z pełną premedytacją wysuwam na czoło peletonu. niech utrzymuje tempo. tempo rozwoju, głównie.




a to, że słyszę głosy biorę za dobrą monetę. amen alleluja.