środa, 24 lutego 2010

toletancja i nie


zjawisko wewnętrzne na pierwszy rzut oka negatywne odbieram jako fakt, nie starając się zrobić z nim cokolwiek.
w takim razie- to mechanizm obronny dla suwerenności własnego punktu widzenia, czy po prostu wada?

może nietolerancja jest niemodna, ale czy bezwarunkowa tolerancja nie prowadzi do bezbarwnych poglądów na życie? czy nie sprawia, że wszystko, co zimne lub gorące, nie staje się nijakie, bo- po prostu letnie?

środa, 3 lutego 2010

poniedziałek, 1 lutego 2010

marchewki, marchewki

Trochę się uczę, trochę gram, trochę myślę. Czasem zapalę papierosa, czasem wypiję kawę. Od czasu do czasu Rozmawiam, choć nie za często.

Być sobą, to trochę jakby być kimś obcym. Z prawdziwą Sobą trudno kogokolwiek zapoznać, nawet tych najbliższych, a może właśnie tych najbliższych najtrudniej. Tęsknię do tej dziwnie odległej granicy, za którą akceptacja i szacunek. Tęsknię do samotności w dzieleniu się sobą, do samotności w dążeniu.
Każdego dnia przychodzą nowe doświadczenia, życie inspiruje. Głównie do Życia. Ludzie, których spotykam, nie pokazują mi tylko siebie. W najdoskonalszym stopniu pozwalają mi zobaczyć, jaka jestem teraz i jaka chcę się stać. I jaka być n i g d y nie chcę. Z równą częstotliwością.

Lubię ludzi za ich wiarę we mnie.
Nie lubię siebie za niespełnianie tych ich - być może całkiem realnych - wyobrażeń.

Lubię wieczorem pisać, lubię dobrą muzykę, lubię swoje marzenia, lubię to, że wszystko może się zmienić, a ja nawet nie mogę przypuszczać, w jakim kierunku.
Spokój lubię.

Lubię to, że nigdy nie uwierzę w swoje umiejętności. O tak, lubię to bardzo.


Nie lubię się bać, że sama wszystko zniszczę. A czasem się boję.
Dzisiaj jednak nie ten dzień. ,,Dzisiaj", to fragment czasu, który lubię najbardziej.
Czas marchewek.
Na kije przyjdzie czas.