środa, 15 września 2010

rewind me. remove me. resuscitate me.



Włączam starą, dobrą Amiinę licząc, że pozwoli wrócić do tamtego czasu, kiedy wszystko było takie poukładane. Kiedy nocne spacery po parku wystarczały, żeby przemyśleć wszystko, co było do przemyślenia, kiedy ta, która rozumie najlepiej była na wyciągnięcie ręki, tuż za rogiem.

Rozpakowuję walizki pachnące podróżami. W jednej zapach Wrocławia, w drugiej ciągle mieszka Szczecin. Układam zmięte ubrania, bilety gęsto zapisane na odwrocie, książki z krzywo podkreślonymi podczas biegu pociągu zdaniami.. Łudzę się jeszcze, że porządkując przestrzeń wokół siebie ułatwię sobie porządkowanie wewnątrz mnie. Błąd. Tak łatwo nie będzie..

Staram się funkcjonować normalnie, staram się być, oddychać, iść. Coraz tylko ciężej przychodzi mi odwracanie twarzy wciąż w stronę ognia.
Mało ostatnio dobrego, mało, mało..


To, co na zewnątrz, to tak bardzo, bardzo-
-tylko pozory




poniedziałek, 13 września 2010

niby tak, a jednak jakby nie?




niby dobrze, niby bezpiecznie.
ale wcale nie jest dobrze, niestety.

światła, światła, światła.


środa, 1 września 2010

'lubię to!'


Tak, lubię te walizki, ten ruch, te zmiany. Lubię nie pamiętać- gdzie to było, kiedy, która to chwila. Okrągłe mgły wspomnień, najtrwalej zapisane wrażenia.
Lubię też powroty. A może właśnie dlatego lubię wyjeżdżać? Lubię tęsknić, bo to najlepiej wskazuje to, co ważne i tych, którzy najbliżsi. Lubię też to, że wszystko, co trudne, z perspektywy kilometrów maleje, jakby zostawało 'tam'. Lubię to, że łatwiej wtedy myśleć, dużo łatwiej.
Lubię to zmęczenie, lubię wolność, lubię beztroskę wieczorów daleko.

Jadę, znowu jadę. Cieszyć się, myśleć, tęsknić i wracać. Szczecin, Berlin, Wrocław- nadchodzę!