środa, 15 września 2010

rewind me. remove me. resuscitate me.



Włączam starą, dobrą Amiinę licząc, że pozwoli wrócić do tamtego czasu, kiedy wszystko było takie poukładane. Kiedy nocne spacery po parku wystarczały, żeby przemyśleć wszystko, co było do przemyślenia, kiedy ta, która rozumie najlepiej była na wyciągnięcie ręki, tuż za rogiem.

Rozpakowuję walizki pachnące podróżami. W jednej zapach Wrocławia, w drugiej ciągle mieszka Szczecin. Układam zmięte ubrania, bilety gęsto zapisane na odwrocie, książki z krzywo podkreślonymi podczas biegu pociągu zdaniami.. Łudzę się jeszcze, że porządkując przestrzeń wokół siebie ułatwię sobie porządkowanie wewnątrz mnie. Błąd. Tak łatwo nie będzie..

Staram się funkcjonować normalnie, staram się być, oddychać, iść. Coraz tylko ciężej przychodzi mi odwracanie twarzy wciąż w stronę ognia.
Mało ostatnio dobrego, mało, mało..


To, co na zewnątrz, to tak bardzo, bardzo-
-tylko pozory




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz