środa, 22 grudnia 2010

menisk wklęsły. niby pełno, a jednak czegoś brakuje.


when there's nothing left to burn..
when there's nothing left to burn..
when there's nothing left to burn..




niby dobrze, niby bezpiecznie. ale ciągle jakoś niepewnie, ciągle zdarzają się przychodzące nie wiadomo skąd cienie. do prawdziwego poczucia bezpieczeństwa pewnie daleka jeszcze droga.

święta jako szansa odpoczynku, nie tylko fizycznego, choć i ten się przyda - tak wyglądały stamtąd. tutaj, z bliska, wcale nie jest aż tak różowo.
poczucie, że jestem wciąż powodem bólu wcale nie wzmaga świątecznego nastroju. przeciwnie, te święta trochę jakby nie dla mnie. święta są dla grzecznych dzieci, ja raczej nie zasłużyłam..


ale może to tylko chwila. może to tylko pozory, że pewnych spraw nie da się zostawić siedemdziesiąt kilometrów na północ.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz