wtorek, 4 sierpnia 2009

On, bo Off nie istnieje.

Ostatnio Bardzo mało robię i bardzo dużo myślę. Prawdopodobnie powinnam więc więcej pisać, bo myśli fiuuuu... uciekają szybko - szybciej - najszybciej, raz dwa trzy. I już ich nie ma. Jako że ostatnimi czasy nie było mi wesoło, czarnowidztwo grasowało we wszelkich moich wnioskach, wizjach i wszystkim, bardzo dobrze podziałało myślenie. Dość niespodziewanie.Pomijając cały jego tok, który zaczął się od zastanowienia nad specyfiką sierpnia z punktu widzenia katolika mniej lub bardziej świadomego, mogę powiedzieć, co myślę. A dzisiaj właśnie myślę sobie, że trzeba się cieszyć. Tak ogólnie, tak o. Że spódnica biała w czarne kwiaty jest ładna, a może być jeszcze ładniejsza, jeśli włożyć w nią trochę inwencji, nitki i gumki białej majtkowej zwykłej. Że woda z lodem i cytryną dobra, bo upał taki i duszno. Że "wy to takie narwańce jesteście dwa, każdy na swój sposób, no naprawdę, chyba dlatego tak się dobraliście". Mama, Mama kochana. Ma może i rację. Cieszyć się. Że perspektywa tego, że wcale może nie będę tym, kim mi się wydaje że będę za kilka lat, zupełnie nie wydaje się być straszna, przeciwnie, niebezpiecznie intryguje. Że z Nim, narwańcem, tak dobrze mi i wierzę, że nigdy już inaczej nie będzie. Że są osoby, które chcą się ze mną dzielić tym, że coś je cieszy. Że chyba umiem czasem posłuchać tych nie cierpiących zwłoki spraw, że uniwersytet warszawski to abstrakcja, a dowodu osobistego absolutnie nie da się skopiować tak, jakby się chciało, że makaron to rewelacja, chociaż jeszcze nie tak dawno znajdował się poza obszarem jakiegokolwiek zastanowienia, a w firmie kręcą wałki. Cieszyć się. Że ktoś chce zdjęcie przeze mnie zrobione powiesić na ścianie, a ktoś inny napisał ileś tam lat temu książkę, którą czytałam niezliczoną ilość razy i chce mi się czytać znowu, po raz niezliczony plus jeden. I dobrze, mówię, że wszystko tak się zmienia. I dobrze, mówię, że zmieniamy decyzje z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę, pod wpływem rozmowy, telefonu, artykułu w gazecie albo - kobieco, w zależności od nastroju. I dobrze, mówię, że kobieta mężczyzny nie zrozumie, a mężczyzna kobiety, bo ważne, że trzynastka składa się z krwiściesercowo czerwonej jedynki i trójki zielonej jak atrament. I dobrze, mówię, że mimo tego wszystkiego co napisałam, może już jutro rano powiem, że wszystkiego od początku do końca się boję, i nie wiem co dalej, i wcale a wcale nie ma się z czego cieszyć. Bo później i tak wrócę do punktu widzenia dzisiejszego, kiedy tylko ktoś podpowie, żeby zmienić punkt siedzenia. I dobrze, mówię, bo przecież życie ma dzięki temu kolory. Ostatnio bardzo mało robię i bardzo dużo myślę. Bo czasem trzeba zmienić tryb z On na On. Odwrotne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz